tekst

Drogi czytelniku!

Na wstępie informuję Cię, że to opowiadanie jest praktycznie identycznym odwzorowaniem, cieszącej się kilkanaście lat temu, ogromną sympatią, latynoamerykańskiej telenoweli. Tak jak w telewizyjnej telenoweli, znajdziesz tu mnóstwo intryg, zawiłości, ale również namiętności oraz ogromną miłość dwojga ludzi z zupełnie odmiennych światów…. Jeżeli lubisz "tasiemce", zostań ze mną i odkrywajmy na nowo historię Milagros, będącą tym razem u boku Cristiano Ronaldo.

poniedziałek, 26 maja 2014

odcinek 1 - cz.I

W tym odcinku  poznacie min.:
~ matkę Cristiano Ronaldo, Dolores dos Santos Aveiro,

~ jej męża, Frederico Di Carlo,

~ Liliannę Katię dos Santos Aveiro, siostrę piłkarza,

~ brata zmarłego męża Dolores, Norbetro Aveiro,

~ jego syna, Pablo Aveiro,

~ seniorkę rodziny Aveiro, Angelice


~ Jorge Mendes, przyjaciela i agenta Cristiano Ronaldo,

~ przyjaciółkę Milagros, Glorię Esposito,

_______________________________________________________________

Tą część odcinka dedykuję wszystkim kibicom Los Blancos, którzy wytrzymali do 90 minuty finału Ligii Mistrzów! Najważniejsza w życiu jest wiara, bez niej nic nie miałoby sensu... Puchar jest nasz! Hala Madrid! :*
_______________________________________________________________

Odcinek 1 - cz. I

Trwa piękne niedzielne popołudnie, na parafialnym dziedzińcu grupka chłopców rozgrywa między sobą mecz. To poważna sprawa, w końcu stawką jest awans do finału turnieju oraz szacunek kolegów. Zebrało się mnóstwo osób.
A wśród zawodników jedna dziewczyna... Trudno ją rozpoznać, za duże ubrania, włosy dokładnie skryte pod bejsbolówką, odrobina brudu pokrywająca twarz, skrzętnie tuszują jej damskie atuty i sprawiają, że przypomina obdartego, kilkunastoletniego mężczyznę. Kiedy strzela pierwszego, chyba już decydującego gola, fani lokalnej drużyny wybuchają głośnym wiwatem. 


Ojciec Manuel prowadzi tymczasem kobietę w okolicy lat czterdziestu na miejsce futbolowego starcia, aby przyjrzała się wychowance sióstr. 
- To ona, ta w niebieskiej czapce. - Wskazuje towarzyszce zapaloną piłkarkę, celebrującą zdobytą bramkę. - Ma na imię Milagros, ale mówimy do niej Cholito.
- Jest dziewczyną! - Oburza się elegancko ubrana blondynka, bez problemu rozpoznając płeć osobniczki.
- Wspaniałą dziewczyną - przekonuje duchowny. - Ma złote serce, choć trochę niezdarnie gra w piłkę nożną. Ale nie o to pani chodzi... Nie pożałuje pani.
- Rodzice pozwolą, żeby była służącą?
- Och, przecież jest przybłędą. - Używszy przykrego określenia, kapłan momentalnie gryzie się w język oraz wykonuje znak Krzyża.
- Ojcze!
- Znaczy sierotą. Jej mama zmarła w czasie porodu, biedaczka musi znaleźć pracę bo skończyła osiemnaście lat i nie może dłużej być w zakonie. - Duchowny kręci ze smutkiem głową. - Ale to prawdziwy anioł, jest czuła, jest...
Wtem na boisku wybucha bójka, Milagros okłada zaciekle pięściami zawodnika przeciwnej drużyny. Ojciec Manuel odciąga ją błyskawicznie.
- Co ty wyprawiasz Cholito? - potrząsa niesforną dziewczyną.
- Sam się prosił. - Odburkuje Mili, po czym schodzi z wytartego boiska.
Trójka siostrzyczek wznosi bezsilnie oczy ku niebu, a jasnowłosa kobieta dostaje ataku gorącą. Nie tak wyobraża sobie przyszłą służbę. Gdy ta zaczyna obgryzać brudne paznokcie, jest wręcz oburzona.
- Co się pani gapi? Małpy skaczą mi po twarzy? - Rzuca do niej młoda Hiszpanka, spluwa, a następnie zostawia pogrążoną w głębokim szoku niedoszłą pracodawczynie.


***


W domu państwa Aveiro...
Pięćdziesięciosiedmioletnia Dolores jest zaskoczona widokiem strojącego się męża.
- Wychodzisz? - Pyta go, Francisco stoi właśnie przed lustrem.
- Skądże, szykuję się do snu, podoba ci się moja piżama? - Małżonek demonstruje kobiecie popielaty garnitur.
- Dopiero wróciłeś z pracy, myślałam...
- Źle myślałaś - przerywa jej, a na wychodne klepie arogancko po policzku.
Wtedy rodzicielka portugalskiego gwiazdora zdumiewa się jeszcze bardziej. Nie daje za wygraną i idzie za nim.
- Wczoraj nie jadłeś kolacji w domu, przedwczoraj też nie. Musimy porozmawiać.
- Nie zawracaj mi głowy. Mam zostać w domu, aby pić wodę mineralną bo pani nie może nawet powąchać alkoholu? A potem położyć się i pytać Boga po cholerę ożeniłem się z pijaczką?!
Odpowiedzią Dolores jest siarczysty liść.
- Nigdy więcej tego nie rób! - rozwścieczony Di Carlo zaciska palce na ciele kobiety. - Bo obetnę ci rękę. - Grozi, po czym pozostawia żonę samą sobie. Na korytarzu oczekuję go sławny pasierb, u którego od dobrych pięciu lat pomieszkuje.
- Francisco? - Cristiano chce zamienić z mężczyzną parę słów, ale ojczym zbywa go tekstem: "daj mi spokój".
Zaraz wybiega Dolores, próbując dogonić daremnie partnera. Widząc roztrzęsioną matkę, syn tuli ją czule.Przeczuwa co przed chwilą mogło mieć miejsce, nie potrafi zrozumieć, jak ona może pozwalać sobie na takie traktowanie. Bez pardonu wyrzuciłby tego dupka ze swojej rezydencji, jednak matka trójki rodzeństwa nadal kocha człowieka, z którym złożyła małżeńską przysięgę, niedługo po śmierci jego ojca, Jose. Wiedział, że wcześniej czy później poszłaby za nim. Wyłącznie to stoi mu na przeszkodzie.
- Co się stało mamo? - Otarł również łzy, cieknące po policzkach kobiety. Ta reaguje kolejnym wybuchem szlochu, ukrywając twarz w silnych ramionach Ronaldo. 
- Głupia sprzeczka? - Pyta ponownie przystojny brunet, obdarowując rodzicielkę troskliwym spojrzeniem.
Dolores kręci tylko głową, wraca do pokoju, a tam osuwa się na łóżko.Mężczyzna nie wie co ma począć, jak znaleźć słowa pocieszenia... Pokrótce decyduje przemówić Francisco do rozsądku, zbiega do holu mając nadzieję zastać jeszcze ojczyma. Niestety, ten zdążył wyjść. Spotyka jedynie chrzestnego, Norberto, rozmawiającego z ich majordomusem.
- Pani Angelica chcę się z panem widzieć - informuje Bernardo.- Wieczorem ją odwiedzę, przekaż to bardzo proszę mojej matce. - Jeszcze coś?
Wygląda jakby Norberto unikał seniorki rodziny Aveiro. Piłkarz Realu Madryt już któryś raz jest świadkiem jak ten przekłada spotkania z jego babcią.
- Nie, jak pan każe. - Sługa kłania się nisko i zaraz odchodzi. Po drodze spotyka siostrę pracodawcy. - Dobry wieczór panienko Katio. 
Kobieta ignoruje przywitanie, ma prośbę do wujka, natomiast stojącego tuż obok brata, nie bez przyczyny mija bez słowa.
- Mógłbyś wsiąść samochód mamy? Ja wezmę twój, z Morganem. - Proponuje Lilianna, bardzo grzecznie. Tak naprawdę jednak pannę Aveiro poniża fakt, że czasem musi kogoś o coś poprosić.
- Nowy narzeczony? - Pokpiwa wujaszek.
- Nie, kierowca.- Nazywa się Rocky, czy coś podobnego... - mężczyzna wytęża umysł by przypomnieć sobie imię prywatnego przewoźnika bratanicy.
- To takie pospolite, Morgan to imię z klasą. - w celu podkreślenia swych słów, Katia dodała barwną gestykulację.
- Dobrze, pa! - Norberto nie ciekawią jej wymysły, wychodzi obawiając się, że kobieta zacznie zaraz wymyślać przezwiska innym służącym.
Katia najwidoczniej nie zamierzała skomentować żadnym sposobem obecności Crisa, gdyż zamiast przywitać go jakoś, poczęła dopinać guziki prosto uszytego żakietu, następnie sprawdziła zawartość torebki.
- Jorge już przyszedł? - Piłkarz przerywa wreszcie ciszę, będącą następstwem drobnego konfliktu dwójki rodzeństwa
- Gdyby tu był, mnie by nie było. - Odpowiada parsknięciem Portugalka, układając równocześnie gęste, ciemne włosy.  - Nie trawię go.
- Dlaczego go tak traktujesz?
Ronaldo męczyła afera, wywołana przez jego starszą siostrę. Najpierw zabiegała usilnie o względy Jorge Mendes, agenta napastnika. Wychwalała mężczyznę pod same niebiosa, a kiedy wreszcie zaaranżował im spotkanie, Katia stwierdziła, iż jest irytującym człowiekiem i że on tą randką, chciał zrobić jej na złość. Teraz wścieka się głównie dlatego, że Jorge jako przyjaciel boiskowego gwiazdora, często gości w tym domu.
- Cześć rodzinko! - Jorge wszedł bez pukania. Zachowanie agenta nie zdziwiło rodzeństwa, często bowiem tak czynił. - Cześć Lili. - ucałował policzek kobiety, choć ta próbowała wykonać wyraźny unik. - Jak się masz?
Hiszpan wciąż próbował walczyć o względy Katii, nie zraziła go nieudana pierwsza randka. Uważał nawet, iż ma jeszcze u niej szanse. Brunetka skrzyżowała ręce, dając wrażenie mało dostępnej, przez co Jorge popadł w zakłopotanie.
- Ładną... yyy... ładą mamy pogodę, nie ma nawet wiatru - zaczął pleść trzy po trzy.
Lilianna posłała bratu wymowne spojrzenie, który powolutku rozumiał jej rozżalenie. Najlepiej zrobi, gdy sam doradzi agentowi by nie marnował czasu na zabieganie o sympatię Katii.
- Zostawiam cię z tą prognozą pogody - oświadczyła Crisowi, a następnie przybliżyła się do jego ucha. - I powiedz swojemu przyjacielowi, że mam na imię Lilianna.
- Jest jakaś nerwowa - stwierdził Jorge, kiedy kobieta wyszła, zatrzaskując za sobą drzwi.
- Nie nazywaj jej Lili, bo rozbije ci wazon na głowie.
Obaj mężczyźni usiedli, Cris założył również nogę na nogę. Calusieńki salon lśnił białym marmurem, złotymi zdobieniami, dziełami sztuki... Nawet obicia mebli budziły ogromny podziw gości.
- Miałeś jakąś propozycję na wieczór? - Ciekawi się piłkarz.
Każdego razu, gdy trener Królewskich, Carlo Ancelotti, daje największej gwieździe swojego dream teamu dzień wolnego, ci dwaj szaleją w Madryckich klubach. Od lat urządzają sobie takie przyjacielskie wypady, zazwyczaj wybierają mało znane lokale, gdzie trudniej spotkać paparazzi, a można bardzo dobrze się zabawić, bez sztywnego towarzystwa z "wyższych" sfer.- Padniesz kiedy się dowiesz!- Tego właśnie się obawiam.

***


Siostra Catherine, przezywana żartobliwie "pulchną", usiłuje przeszło godzinę zagonić wychowanki do snu.
- Spać, spać! Jutro idziecie na Mszę o siódmej! - Przypomina dwójce sierot, które całe swoje dotychczasowe życie spędziły za klasztornymi murami.
Ani Milagros, ani Gloria nie są zachwycone informacją zakonnicy, wiercą się niespokojnie na ulokowanych blisko siebie łóżkach.
- Proszę siostry, jutro jest niedziela, może pójdziemy o jedenastej? - W głosie Cholito słychać nadzieję, jej przyjaciółka tymczasem, składa ręce jak do pacierza. 

- Nie, o siódmej.
Dziewczyna przypominająca swoim zachowaniem chłopczycę, posyła tej drugiej chytre spojrzenie.
- Słyszysz Glorii?- Mili zamilcz!- Ciągle jej tłumaczę, ale...
- Dość! - Siostra pulchna przerywa zdecydowanie spór. - Spać. Dobranoc.
Obie posłusznie nakrywają się kołdrami, zakonnica gasi światło i wychodzi. Przyjaciółki tylko na to czekały. Włączają latarki, ze śmiechem opuszczając posłania.
- Gotowa? Gdzie są moje trampki? - Milagros szarżuje już w najlepsze po pokoju. Zagląda przy tym pod łóżko. 
- Za mną ten numer nie przejdzie - oświadcza Gloria, grożąc Cholito palcem. - Mam dla ciebie super ciuchy.



***


"Bailes shows" zdecydowanie nie należy do wyszukanych miejsc. Bawi w nim zbieranina ludzi różnych stanów, zwłaszcza niższych. Dym papierosowy, tandetna muzyka oraz odłamki szkła, które łatwo można spotkać, czynią z tego klubu spelunę. Mimo wszystko spodobał się on Crisowi. Dobre wrażenie sprawiały ładne kelnerki i miła atmosfera, jaką w środku zastali.
- Niezły ten lokal. - stwierdził piłkarz z uśmiechem na ustach.
- Wiedziałem! - Jorge przemieszcza się po sali tanecznym krokiem, wyglądając przezabawnie. - A gdzie te ładne dziewczyny?
- Tam. - agent wskazał tancerki, władające sceną. Wzrok przykuwały głównie stroje kobiet, albo raczej ich brak. 
Zapomniany hiszpański wokalista, śpiewał wolny utwór, tańcząc jednocześnie z kuso odzianą panią. Ludzie podrygują w takt muzyki. 

- Nie mogę się tak ruszać! - Mili denerwowała się, bo nie wychodziło jej naśladowanie kroków tancerek. Przyjaciółce dziewczyny szło o wiele lepiej. - Potrzebuję powietrza.
Zostawiła Glorię samą. Zmierzając ku wyjściu, podkasała rękawy czarnej, obcisłej bluzki z ogromnym dekoltem. Miała na sobie również, czerwoną, lateksową spódniczkę. Tłum utrudniał poruszanie się, omijała jakąś tańczącą parę, gdy trącnęła przypadkiem postawnego mężczyznę i o mały włos nie utraciła równowagi. Brunet przytrzymał dziewczynę na wszelki wypadek.

- O, przepraszam. - Mruczy pod nosem Milagros, po czym strzepuje ręce nieznajomego.
 Chwilę mierzyła go spojrzeniem, aż wreszcie zatrzymała je na czarnych kosmykach. Oboje uśmiechnęli się w jednakowym momencie, ale nie z tego samego powodu. 
- Zniszczysz sobie włosy tą farbą! - rzuciwszy uwagę, odchodzi rozbawiona.
Portugalczyk odprowadza wzrokiem intrygującą osobniczkę, nie mogąc dać wiary temu, co właśnie usłyszał oraz zobaczył.
- Możemy iść? - Jorge zjawił się obok niego.
- Nie, zostaję.Piłkarski agent spostrzegł w kogo Ronaldo jest wpatrzony i pokiwał głową pełen podziwu.



***


Ciągle przystojny, mimo upływu lat, Frederico Di Carlo spacerował wzdłuż swojego gabinecie. Trapiło go wiele spraw, ale najbardziej martwił się tym, jak długo jeszcze zdoła utrzymać w tajemnicy przed żoną romans z młodą modelką. Irina miała coraz więcej zachcianek, ostatnio na żądanie Rosjanki stworzył nową reklamę Vogue, ponieważ pragnęła zabłysnąć przed Cristiano, który wystąpił razem z nią. Mężczyźnie nie przeszkadzał fakt, że kochanka usiłowała poderwać jego pasierba, mało tego - widział ich nawet jako parę! Pasowaliby do siebie, oboje są piękni, młodzi...  Panna Shayk jest dla Frederica jedynie zabawką, kiedy mu się znudzi, wymieni ją na inną.

Wyjrzał przez okno, widok skąpanego w słońcu Madrytu oraz zdumiewający brak ulicznych korków, poprawił znacząco humor  Pięćdziesięciodziewięciolatkowi. Obiecał sobie, że przeprosi Dolores zaraz po powrocie do domu. Powiedział żonie kilka przykrych słów, których teraz żałował. Nie mógł dopuścić, aby ta chociażby pomyślała o rozwodzie. Znaczna część akcji to bowiem własność rodziny Aveiro, rozstanie zbyt wiele by go kosztowało.
Rodzinna firma spędzała Portugalczykowi sen z powiek. Hiszpański "Vogue" nie prosperował na rynku najlepiej. W dużej mierze winny był Norberto, brat zmarłego męża Dolores. Mężczyzna ten, zamiast prowadzić jeden interes, wolał uprawiać hazard, doprowadzając głupotą, rodzinę do bankructwa. W ratowanie tonącego statku, Federico wkładał wszystkie swoje siły. Za nic nie mógł dopuścić do splajtowania, byłby wtedy na utrzymaniu sławnego syna żony, co w mniemaniu Di Carlo, stanowiłoby szczyt poniżenia.
Już dawno zaczął żałować, iż pozwolił nieudacznikom zarządzać akcjami Vogue, a później poślubił wdowę opłakującą jeszcze śmierć jego przyjaciela, Jose. Nie dość, że żona wraz z potomstwem i szwagrem zaprzepaściła większość majątku, to dodatkowo ciągle porównywała go do ojca swoich dzieci. Przez niekończące się wymówki czuł się poniżany, gorszy choć osiągnął znacznie więcej... Między innymi dlatego był przeciwny zamieszkaniu z "cudownym" synem, "cudownego" Jose. Dolores jednak nalegała, przekonywując, że rodzina powinna dzielić wspólny dom.Francisco próbuje nawiązać z Cristiano nić sympatii, aczkolwiek nigdy nie będzie ubóstwiał gwiazdora, tak jak Dolores. Udawał obojętność obserwując "kult" piłkarza Królewskich, lecz w głębi duszy skrywał wielką zawiść.
Redaktor Vogue upijał łyk ulubionego brendy, kiedy weszła Irina, składając mu niezapowiedzianą wizytę. Niewiernego męża ucieszył widok seksownej kochanki.
- Zjemy razem kolację? - Pyta Rosjanka słodkim głosem, oplatając ręce wokół szyi mężczyzny.
- Bardzo chętnie maleńka.
- Będzie podwójny deser...
- Zaskocz mnie. - Frederico złożył namiętny pocałunek na ustach modelki, będących udanym dziełem pewnego chirurga plastycznego.



***



 W "Bailes shows" wrzała zabawa, Milagros podeszła do drugiej próby tańca, miały z Glorią dzięki temu niezły ubaw. - Zajmij się koleżanką - polecił Cristiano, wskazując na ciemnowłosą w fioletowej bluzeczce. Mężczyzna postanowił odegrać się na bezczelnej dziewczynie, która wyraźnie wpadła mu w oko. Agent bardzo chętnie przystał i podszedł zaraz do towarzyszki Cholito z kieliszkiem margarity. Kiedy Jorge odciągnął Glorię, piłkarz dopadł Mili bez problemu.

- Cześć. - Zagadnął Hiszpankę o burzy rudych włosów. - Jesteś ładna.
- A ty jesteś frajerem.
 Milagros nienawidziła tanich podrywów oraz kolesi posiadających zawyżoną pewność siebie. Przechwyciła przyjaciółkę zwinnym ruchem, po czym obie odeszły. Gloria dość niemrawie, chyba spodobał jej się taniec z nieznajomym.Ronaldo znów osłupiał, pierwszy raz od niepamiętnych czasów dostał kosza. Męska duma sportowca została mocno urażona.
- Co się stało? - spytał zdezorientowany Jorge.
- Widziałeś ją?! Za kogo się ma?!
Panowie poszli się napić. Po skończeniu piwa, Cristiano postanowił ponownie odszukać absorbującą dziewczynę aby uświadomić ją, że on się tak łatwo nie poddaje.
- Znalazłeś ją? - Przeczesał większą część klubu i nie dostrzegł nigdzie wyzywająco ubranej rudowłosej.
- Kolorową panienkę? Nie, przyjaciółki też nie widzę. Przecież cię olała... - Mendes nie pojmował, dlaczego piłkarz robił tyle zachodu o jakąś kretynkę, skoro wokół mnóstwo pięknych kobiet.
- Udaje trudną do zdobycia, ale tak nie jest. - Przekonywał napastnik Realu Madryt. - To histeryczka, która chce się zabawić. - Pomożesz mi ją znaleźć?
Dwójka Portugalczyków wymieniła porozumiewawcze uśmiechy, agent odgadł co chodziło po głowie jego rodakowi. 
- Już ją znalazłem.
- Gdzie??
- Tam.
- A dokładnie?
- Tam, na scenie! 
Milagros i Gloria dołączyły właśnie do tancerek, a następnie zostały otoczone przez tłum napalonych facetów. Obserwowali chwilę tańczące dziewczyny. Ich prowizoryczne ruchy rozśmieszyły Jorge.
- Dobra, chodźmy po jeszcze jedno piwo. - Zdecydował piłkarz, którego nagle opuścił cały zapał. - Piwo poproszę. - Rzucił w kierunku barmana. 
- Niezła laska. - Stwierdził agent, nie potrafiąc oderwać wzroku od sceny.
- Ta w czerwonej spódniczce? Niee...
Obróciwszy głowę w jej kierunku, Cris zauważył, że jakiś koleś z długimi włosami, targa Milagros za nogę. Chociaż dziewczyna dzielnie walczyła, bez zastanowienia ruszył na ratunek i zaraz zaczął się z nim przepychać.

- Patrzcie jaki odważny! - Kpił Hiszpan, wymachując rękami przed oczami Ronaldo. Rozwścieczony napastnik ruszył do ataku.
- Chwileczkę! - Mężczyzn rozdzielił Jorge. - Mam ważną wiadomość...
Milagros powiedziała coś Glorii na ucho, widząc nadchodzących ochroniarzy.
- To oni! - Krzyknął agent, po czym uciekł w popłochu.
Goryle sprzątnęli skaczących sobie do gardeł klubowiczów, a Cholito uśmiechnęła się szeroko. Na żelowany idiota dostał nauczkę, nie będzie więcej psuł im zabawy.


Kilka godzin później niesforne wychowanki zamierzają przedostać się cichaczem do Klasztoru. Jednak ich zachowanie jest zbyt głośne, raz za razem wybuchają śmiechem. Milagros nuci przy tym jakąś piosenkę.
- Cicho! - upomina ją Gloria. - Dobrze się bawiłam.
- Nie chciałaś iść.
Dziewczyny weszły przez okno, pomagając sobie wzajemnie. Nagle oświecono światło i stanęła przed nimi matka przełożona, uciekinierką momentalnie zrzedły miny.
- Uwierzy mi matka, że poszłyśmy pobiegać? - Ruda próbowała wybawić je z opresji. - Nie. A może... 
- Czas minął. - oświadczyła zakonnica, spełniając najgorsze obawy Cholito. - W tym tygodniu opuścisz zakon.
 Milagros nie miała już żadnych złudzeń, choć wcześniej oszukiwała samą siebie, że owa chwila jeszcze długo nie nastąpi, teraz cały jej świat lęgnął w gruzach. Została wygnana z własnego domu, musi przełknąć bolesną prawdę.
***


Frederico nie znosił faktu, że ktoś taki jak Norberto, śmie go pouczać. Uważał chrzestnego pasierba za skończonego nieudacznika i hipokrytę. Sam obracał na boku służącą, a jemu miał czelność wytykać romans. Wiedział jednak, iż ten nie piśnie Dolores ani słówka. Nieszczęśliwie dla Norberto, Di Carlo był w posiadaniu czegoś, co zrujnowało by mu życie.
- Nie spałeś w domu? - Spytał Aveiro, przeglądając poranną gazetę.
- Co ci do tego? Nie będę ci się tłumaczył! - Frederico odwiesił płaszcz. Gdyby nie miał za sobą upojnej nocy, wpakowałby kulę w samo serce Norberto.
- Według ciebie Dolores zasługuje na bycie zdradzaną? Jak zareagowałby Cristiano widząc cię z tą Rosjanką? - Hazardzista dążył do sprzeczki. Liczył, że usłyszy ją żona Frederico i pozna prawdziwe oblicze mężczyzny. - Nie traktuj ich tak.
- Masz rację, powinienem cię naśladować. - orzekł rozgoryczony Di Carlo. - Zabiłeś żonę i skazałeś syna na wózek inwalidzki. Skarb z ciebie!
- Dosyć! - schodząca ze schodów Dolores ucina niemiłą wymianę zdań. - Nie bądź okrutny. - zwróciła się męża.
- Niech twój szwagier się mnie nie czepia.
Postanowienie Frederico dotyczące przeprosin małżonki, musiało zaczekać. Czarna owca rodziny znów psuje mu szyki, poprzysiągł sobie, że rozdepcze Norberto jak robala.


***


- Fabio - ojciec Manuel wywołał chudego chłopaka, kapitana ich drużyny. - Będziesz na skrzydle. Pamiętaj, drybling i na środek, jasne? - Podał mu futbolówkę.
- A ja nie zagram?! - Oburzona Cholito poderwała się z ziemi. 
Znów przywdziała brudne, rozciągnięte ubrania. Nie tylko dla wygody, jako chłopczyca mogła kopać piłkę z kolegami, wspinać się po drzewach, lub kraść jabłka bez zbierania drwin.
- Nie - odparł stanowczo trener a zarazem kapłan.
- Proszę!
- Wczoraj to uzgodniliśmy...
- Chociaż na chwilę - błagała Milagros, przecież nie mogło zabraknąć jej w finale!
Duchowny wziął podopieczną zakonnic na stronę.
- Tłumaczyłem ci, że to turniej dla chłopców. I tak za długo przymykałem oko. Jak wiesz, teraz mają odwiedzić nas ważne osobistości, więc twój udział jest niemożliwy - przypomniał spokojnie a rudowłosa zaczęła się rwać. 

 - Posiedzę sobie na ławce!
- Weź lemoniadę, potrzebujemy pieniędzy na trampki, już się rozpadły.
Dziewczyna ani myślała o tym słyszeć, niech komuś innemu przypadnie rola pachołka. Jednak ni to pokiwała, ni pokręciła głową, ugryzła kawałek kabanosa i poszła poćwiczyć rzuty karne. Ojciec Manuel otarł pot z czoła. Temperament Cholito go wykańczał.

Kilka godzin później, zawodnicy "El Componieros" przypatrywali się jak ich współzawodniczka dźwiga pojemnik z zimnymi napojami. 

- Lemoniada! - wołała Milagros. Robiła to tylko po to, by nie sprawić trenerowi przykrości. 
- Napijesz się? - spytała Lupito, bramkarza zespołu.
- Nie grasz? - Hiszpan był święcie przekonany, że dziewczyna postawi na swoim.
 Milagros zostawiła go bez odpowiedzi.
- Lemoniady?! - Uniosła rękę w celu odznaczenia się z tłumu.



- Przypomnisz mi co tu robimy? - Sergio Ramos, obrońca Realu Madryt, nie ukrywał swojej irytacji. Założył na nos okulary przeciwsłoneczne, przeklinając piekielny upał.
- Spokojnie, zaraz powinni zlecieć się pogromcy sensacji, cykną nam parę fotek, które później umieszczą na pierwszych stronach gazet pod tytułem: "wielkie serca piłkarzy". - portugalski napastnik poprosił kolegę z drużyny o cierpliwość.
Samemu również było to czekanie nie w smak, wolałby przekazać datki i szybko się ewakuować, zamiast oglądać mecz przy trzydziestu stopniach gorąca. Tyle że pragnął podrasować swój prestiż a imprezy charytatywne najlepiej to czyniły.
- Pójdę po coś do picia. - zaoferował Cristiano, widząc chłopaka sprzedającego napoje. 
Zaczepił go, po czym wybrał dwie zimne lemoniady.
- Ile płacę?
- Pesto. - odparła Milagros, nie spostrzegając z kim ma do czynienia.
- Masz, Carlitos* 
I wtedy rudowłosa rozpoznała w mężczyźnie frajera z klubu. Jak śmiał ją tak nazwać?! Jeszcze pożałuje! Zacisnęła usta oraz wylała całą zawartość plastikowego kubka prosto na twarz piłkarza. 
-Odwal się!


---------------------------------------

* - carlitos oznacza w języku hiszpańskim chłopca

---------------------------------------

I jak podoba Wam się połączenie zbuntowanego anioła z opowiadaniem o Cristiano Ronaldo? :D Wciągnęło mnie to układanie intryg i przekształcanie serialowych scen... Mam tylko nadzieję, że czyta się równie dobrze co pisze. :*Nie wiem czy "moja" Milagros jest tak urzekająca jak na ekranie, staram się oddać tej postaci cały urok, który posiada, ale to dosyć trudne. Cóż, wiedzcie w każdym razie, że chociaż próbuję to robić. :D Odcinki są dość długie, już sama pierwsza część jest ogrooomna, wyobrażacie sobie jakbym połączyła dwie części w całość??? Fakt, niektórzy lubią obszerne wpisy, ja jednak postanowiłam rozdzielać odcinki na dwie, lub nawet trzy części, aby ułatwić Wam poznawanie poszczególnych wątków serialu.Napiszcie proszę czy opowiadanie Wam się podoba, zostawcie szczerą opinię (jeżeli macie jakieś uwagi, nie bójcie się ich opublikować, dobrze znoszę krytykę i wyciągam z niej wnioski). Informujcie mnie również o Waszych nowościach, obiecuję do Was zajrzeć!Pozdrawiam cieplutko!:*

czwartek, 22 maja 2014

Kilka słów wstępu


Witajcie!
Rozpoczynam tworzyć to opowiadanie, gdyż uwielbiam nadawać poznanym już historią nowego blasku...
Zawsze starałam się znajdywać własne interpretacje i we wszystko co możliwe wkładać cząstkę siebie. Ostatnio, przyszło mi do głowy jak mogłabym połączyć fabułę ulubionego serialu, przypominającego mi czasy dzieciństwa ze swoim zamiłowaniem do piłkarzy.:) Ni stąd, ni zowąd pomyślałam, że Cristiano i Milagros tworzyliby ciekawą parę, a portugalski piłkarz idealnie "wpasowałby się" w klimaty telenoweli. :D
Może mój pomysł jest mało oryginalny, chociaż nie natknęłam się jak dotąd na opowiadanie/telenowele z Cristiano Ronaldo w roli głównej. :D
Cóż, pewnie blogiem tym przypomnę, albo co poniektórym przedstawię historię zbuntowanego anioła, względnie szczegółowo, z własnymi wątkami, w wersji czytanej.  Do tych drugich mam gorącą prośbę: jeżeli chcecie być zaskakiwani, radzę obejrzenie danego odcinka dopiero po przeczytaniu mojej wersji,  nie wcześniej. ;) Nie wiem czy uda mi się zaciekawić Was tym dostatecznie, ale mam gorącą nadzieję, że tak się stanie. :)
Na potrzeby opowiadania pozmieniałam wiele faktów z życia Crisa , jak i innych piłkarzy. Tutaj np. rodzina Aveiro będzie jednym z zarządców hiszpańskiego Vogue. Wiadomo, że coś takiego w ogóle nie ma miejsca, jednak sądzę, że doda to ciekawości opowiadaniu. :)
Dobrze, nie zanudzam Was dłużej, to tyle co chciałam powiedzieć w ramach wstępu, do zobaczenia w pierwszym odcinku! :*
Pozdrawiam!